Za nami kolejny tydzień dominacji niedźwiedzi. W skali ostatnich pięciu dni sesyjnych francuski CAC40 oraz brytyjski FTSE250 straciły 1,1%, a niemiecki DAX skurczył się o 1%. W Stanach, DJI stracił 0,3%, a S&P500 0,1%. Przystanią wzrostów był NASDAQ, który umocnił się o 0,5%. W centrum uwagi rynku znalazła się przede wszystkim reforma podatkowa w Stanach. Ta została przegłosowana przez Izbę Reprezentantów, jednak ryzyko jej odrzucenia przez Senat pozostaje wysokie. Materializacja tego czynnika ryzyka może istotnie uderzyć w nastroje rynkowe w szerszym horyzoncie czasowym. W ubiegłym tygodniu inwestorzy poznali także wiele danych makroekonomicznych. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na rosnącą presję inflacyjną w Stanach, która może zachęcić FOMC do zwiększenia skali restrykcji monetarnej.

Miniony tydzień na rynkach akcji był jednym z najgorszych w ostatnich miesiącach. Globalne parkiety, zwłaszcza te europejskie, zostały wyraźnie zdominowane przez kolor czerwony. W skali całego tygodnia niemiecki DAX stracił 2,6%, francuski CAC40 skurczył się o 2,5%, a brytyjski FTSE250 zniżkował o 2,2%. Na Wall Street skala spadków miała znacznie mniejszą skalę – DJI stracił 0,5%, natomiast S&P500 i NASDAQ osunęły się o 0,2%. Dominacja niedźwiedzi to nic innego jak długo niewidziana korekta, która dodatkowo została wzmocniona przez niezgodne z oczekiwaniami rynku założenia reformy podatkowej przedstawione przez amerykański senat.

W minionym tygodniu nastroje na rynkach akcji pozostały bycze. W Europie niemiecki DAX zwyżkował o blisko 2%, brytyjski FTSE250 wzrósł o 1,6%, a francuski CAC40 zyskał 0,4%. Trudno się dziwić, skoro rynek poznał kolejną porcję solidnych danych z Eurolandu m.in. wysokie wartości indeksów zaufania, czy też lepsze od oczekiwań odczyty dynamiki PKB w trzecim kwartale (2,5% rdr vs 2,4% rdr) oraz wrześniowej stopy bezrobocia (8,9% vs 9%). Zieleń dominowała także na Wall Street, choć skala wzrostów była nieco mniejsza niż w Europie. W ubiegłym tygodniu NASDAQ wzrósł o 0,9%, DJI o 0,5%, a S&P500 o 0,3%. Łyżką dziegciu w beczce miodu była publikacja payrollsów, które zawiodły drugi raz z rzędu.

Posiedzenie Rady Prezesów EBC było kluczowym punktem w ubiegłotygodniowym kalendarium ekonomicznym, a zarazem jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku. Decyzja o rozpoczęciu normalizacji polityki monetarnej Eurolandu stała się faktem. Program skupu aktywów zostanie ograniczony z 60 mld euro miesięcznie do 30 mld euro od początku nowego roku na okres 9 miesięcy. Niniejszy ruch można uznać za zgodny z oczekiwaniami rynku. Niemniej konferencja z udziałem Mario Draghiego była pełna gołębich stwierdzeń m.in. tych dotyczących gotowości do przedłużenia bądź rozszerzenia QE w razie takowej potrzeby.

Ostatnimi czasy w mediach można odnaleźć coraz więcej wypowiedzi wielu ekspertów, w których to ostrzegają przed potencjalnym krachem. Tymczasem pomimo ostrzeżeń hossa ma się świetnie - rynek kontynuuje rajd w kierunku północnym, a zwłaszcza Wall Street. W ubiegłym tygodniu DJI wzrósł o 2%, S&P500 umocnił się o 0,9%, a NASDAQ zyskał 0,4%. Europejskie indeksy mają za sobą nieco słabszy tydzień, choć i te pozostają w wyraźnym trendzie wzrostowym. W skali całego minionego tygodnia francuski CAC40 wzrósł o 0,4%, brytyjski FTSE250 stracił 0,6%, podczas gdy niemiecki DAX nie zmienił swojej wartości. W ubiegłym tygodniu inwestorzy poznali kolejną porcję solidnych danych z Eurolandu, Stanów oraz Chin. Te jednak robią coraz mniejsze wrażenie na rynku, bowiem globalna gospodarka już od dłuższego czasu znajduje się na ścieżce ożywienia.