Posiadacze akcji doświadczyli największego tygodniowego spadku cen na giełdach od dekady z powodu rosnących obaw, że wybuch koronawirusa przerodzi się w globalną pandemię mającą poważne konsekwencje dla wzrostu gospodarczego. Podczas gdy tempo nowych przypadków zwolniło w Chinach, nagłówki, że wirus rozprzestrzenia się w ekspresowym tempie poza Chinami, wywołały pierwszą 10% korektę w S&P 500 od 2018 roku.

Ostatni tydzień pokazał, że założone przez inwestorów szybkie opanowanie koronawirusa i powrót na ścieżkę wzrostu było błędne. Wirus rozprzestrzenił się nie tylko na kilka miast w prowincji Hubei. Obecny jest już poza granicami Chin, nie tylko w regionie Azji, ale i w Europie. Szacunki dotyczące zaburzeń w produkcji i handlu będą jednak miały duży wpływ na odczyty ekonomiczne oraz wyniki finansowe firm w pierwszym kwartale.

Informacje o koronawirusie dalej zalewają media, a problem wydaje się dosyć poważny – Chiny nie doszacowywały ilości zakażonych, wirus szybko się rozprzestrzenia, transport w Chinach jest mocno problematyczny, a mimo to na parkietach przeważa optymizm, a prym wiodą rynki rozwinięte. DAX zyskał w minionym tygodniu aż 1,7%, a S&P500 1,6%, ustanawiając nowe historyczne maksima, co już nikogo specjalnie nie dziwi. Inwestorzy najwyraźniej rozgrywają dziwnie optymistyczny scenariusz, że spowolnienie gospodarcze w Chinach nie będzie tak dużym problemem dla innych gospodarek albo to, że słabsze Chiny będą stawiać mniejszy opór w kolejnej odsłonie wojny handlowej.

Inwestorzy ewidentnie uznali, że drastyczne środki wymierzone w epidemię koronawirusa w Chinach zadziałają i wirus nie rozprzestrzeni się poza tych kilka miast. Co prawda szacuje się, że zaburzenia w produkcji i handlu odejmą kilka dziesiątych procenta ze wzrostu gospodarczego także w innych regionach, a z Chin wciąż docierają dramatyczne filmy z opustoszonych miast i przepełnionych szpitali, jednak znika najgorszy wróg inwestora, czyli niepewność. Kiedy można oszacować zaistniałe straty, można je uznać za przeszłe zdarzenie jednorazowe i skupić się na przyszłości, gdzie z pominięciem koronawirusa nie widać bliskich istotnych zagrożeń. Stąd silne wzrosty akcji na wszystkich głównych giełdach, a w USA pobite kolejne historyczne rekordy. S&P500 wzrósł o 3,2%, DAX o 4,1%, CAC40 o 3,9%, indeks rynków rozwijających się MSCI Emerging Markets o 2,8%, WIG20 o 2,1% a WIG o 2,0%. Także polskie mniejsze spółki zyskiwały: mWIG40 +1,7% a sWIG80 1,5%.

Główym tematem na światowych giełdach były skutki epidemii koronawirusa z Wuhan dla światowej gospodarki. Zamknięcie miast, fabryk, oddziałów globalnych firm i tras lotniczych w Chinach doprowadziło do silnej korekty na całym świecie. Mimo wszystko najbardziej odporne były akcje amerykańskie – indeks S&P500 spadł w tydzień o 2,1%. Bardziej wrażliwa okazała się Europa – niemiecki DAX stracił 4,4%, francuski CAC40 3,6%, a warszawski WIG20 4,1%. Mniejsze polskie spółki ucierpiały mniej, jako mniej wrażliwe na przepływy globalnego kapitału: mWIG40 spadł o 1,4%, a sWIG80 o 1,0%. Giełdy w krajach rozwijających się traciły najwięcej – indeks MSCI Emergin Markets spadł o 5,1%.